Gdyby ludzie cztery razy więcej słuchali niż mówią, świat byłby znacznie lepszym miejscem.
Dzwonię do Biura Obsługi (Jednego) Klienta sieci komórkowej. Zaznaczam, że nie chodzi o numer, z którego dzwonię, tylko o drugi, na kartę. Wyjaśniam prostymi słowy, że po wymianie aparatu wycofano usługę obniżającą koszty, w związku z tym taryfa, która jest w tym telefonie, nie odpowiada mi.
Na co słyszę: ALE KIEDY TO JEST BARDZO DOBRA TARYFA!
To ją sobie weź.
A baba dalej się pogrąża: ALE MOGĘ ZAPROPONOWAĆ WIĘCEJ MINUT NA TEN TELEFON, Z KTÓREGO PANI DZWONI.
Jeszcze chwila i mi powie „to niech je ciastka”.
Pasmanteria. Pytam o nici lniane uprzędzione tak, żeby nadawały się na sweter. Nie mają.
– Ale NA INTERNECIE na pewno pani znajdzie.
Laboga, nie wpadłabym na to, przyszłam do sklepu stacjonarnego, bo mózg mi odmówił współpracy.
Bar szybkiej obsługi. Pytam:
– Kiedyś były u państwa mniejsze porcje. Czy mogę zamówić mniej skrzydełek niż sześć?
W odpowiedzi słyszę:
– Mamy tylko po sześć, ALE PROPONUJĘ POWIĘKSZENIE PORCJI o duże frytki.
Aha. Czyli chcę zmniejszyć porcję po to, żeby ją uzupełnić kartoflami wymęczonymi w głębokim tłuszczu. Chcę nie mniej, a więcej, tylko o tym nie wiem.
Gdyby ludzie cztery razy więcej słuchali niż mówią, świat byłby znacznie lepszym miejscem. W sumie mogliby słuchać tylko dwa razy więcej niż mówią, ale w czasie, kiedy słuchają nie myśleć o tym, jak obciąć rozmówcę albo wcisnąć mu funt kłaków, złote myśli i dobre rady, i to też byłoby całkiem znośne.
Ilustracja otwierająca: Koźma Prutkow
Źródło: domena publiczna
* Koźma Prutkow, arcyciekawa postać. W połowie XIX wieku publikował komunały doprowadzone do czystego absurdu. Na tę osobę składało się czterech hrabiów: Aleksiej K. Tołstoj i bracia Aleksiej, Władimir i Aleksander Żemczużnikowie. Ten kwartecik pożyczył sobie imię i nazwisko od służącego jednego z nich. Służący w pewnym momencie nie zdzierżył i wymówił służbę. Nie chciał własnym nazwiskiem firmować bzdur w rodzaju: Przyglądaj się kręgom na wodzie gdy rzucasz kamienie, inaczej bowiem rzucanie będzie czczą zabawą. Nie zazdrość bogatemu: francuski mędrzec stwierdził raz dowcipnie, że zgorzkniałego pana często niosą w pozłacanej lektyce weseli tragarze. Dlaczego cudzoziemcy częściej przebywają u nas niż my u nich? Ponieważ oni i tak znajdują się za granicą. 26 lipca, wieś Chwostokurowo. Mój ulubiony kawałek: Leżę pod brzóską. Bardzo gorąco, nawet w cieniu też musi być dużo stopni. Dwa dni później. Rtęć wciąż idzie w górę i wydaje się, że wkrótce dojdzie do miejsca, gdzie jest napis: Sankt Petersburg.