W istocie kłamstwo jest to szkaradna przywara. Toć jesteśmy ludźmi i stykamy się z drugimi za pomocą słowa – pisał Montaigne w esejach.
Są jednak zawody, w których żeby być dobrym, należy się czasem minąć z prawdą. Kariera dyplomaty-weredyka byłaby bardzo krótka. W życiu towarzyskim kłamstwo również bywa koniecznością, bo mało kto (poza nastolatkami) ma odwagę komunikować:
– Żarcie u państwa ohydne i jem tylko przez grzeczność; wasz kundel jest wyjątkowo durnowaty i złośliwy; nudno u was niemożebnie, to już lepiej byłoby zostać w domu.
Kłamstwo to bardzo wdzięczny temat do ćwiczeń logicznych. Pewnego dnia mieszkaniec Krety, poeta i myśliciel Epimenides (postać zresztą na pół mityczna) wyszedł na plac w Atenach i oświadczył zgromadzonym tam mieszkańcom:
– Słuchajcie, ludzie zacni, słów moich. Oto powiadam wam, że wszyscy Kreteńczycy są kłamcami (w innej wersji, bardziej prawdopodobnej w sumie: Kreteńczycy zawsze kłamcy, złe bestie, brzuchy leniwe).
Ta anegdota zrobiła zawrotną karierą i cytowana jest do dziś jako klasyczny paradoks logiczny. Idąc za słowami Epimenidesa brniemy w cudaczny labirynt myślowy: twierdzenia wygłaszane przez Kreteńczyków są fałszywe, Epimenides pochodził z Krety, czyli i on jest kłamczuchem, i jako kłamca skłamał, że kłamią wszyscy Kreteńczycy – a zatem są prawdomówni. Co oznacza, że powiedział prawdę – Kreteńczycy kłamią.
Prawdziwe życie też ma swoje paradoksy logiczne. Zwykle na przykład zakładamy prostodusznie, że skoro ktoś pyta, to chce znać prawdę. Otóż niekoniecznie. Zdarza się także, że jakiś fakt dla jednej osoby znaczy dużo, a dla drugiej tyle, co śnieg w 1946. Jak rozpoznać tych, którzy chcą znać prawdę od tych, którzy chcą być okłamywani? I czy należy wychodzić tym ich oczekiwaniom naprzeciw?
Jest u Vonneguta taka fraza: „Więc wymyśliłem łgarstwo i wszystko jest, jak trzeba. I zamieniłem tę smutną wyspę w istny przedsionek nieba. Łgarzem jest każdy kochanek, bo oszukuje sam siebie. Prawdomówni miłości nie znają, jak ostrygi zimne oczy mają”. Bardzo mi to onegdaj trafiało do przekonania, zapewne dlatego, że byłam znacząco młodsza. Dzisiaj wiem, że niewiele rzeczy wyzwala w takim stopniu, jak mówienie prawdy. Człowiek wolny nie kłamie. Koniec, kropka.
Więc jak? Kłamać czy nie? „To zależy od człowieka” – jak odpowiadali na każde bez wyjątku pytanie rozmaici lokalni mędrcy indagowani przeze mnie na okoliczność tzw. badań terenowych.
I czegóż tu państwu życzyć na finiszu tej pogodnej jesieni? Kłamstwa? Prawdy? No cóż, to zależy od was, ludzie.
Ilustracja otwierająca: prawdomówna, wściekła ostryga.
Jacob van Maerlant, Der Naturen Bloeme, Flanders ca. 1350 (Den Haag, Koninklijke Bibliotheek, KA 16, fol. 108v)