Praca w grupach to przekleństwo współczesnego nauczania. Uczy głównie wiszenia innym u gardła i obijania się. Obeszłoby się bez niego, gdyby od najmłodszych lat dzieci razem śpiewały. Tymczasem mamy „pracujących w grupach” solistów, którzy nie wiedzą, że „Bóg się rodzi” to polonez i nie znają wszystkich zwrotek hymnu. Przynajmniej raz w miesiącu widzę taką scenę. Grupa turystów