Wymiana ciepła (czyli oddaj innym swoje niepotrzebne ubrania)*

Kiedy zaczęłam robić porządki zen stanęłam przed zagadnieniem: co zrobić z ubraniami, których już nie potrzebuję.

Na pewno są ludzie, którzy są w stanie sprzedać na Allegro swoje stare ciuchy i w gratisie dołożyć teściową. Ja nie. Już sam fakt, że trzeba coś zapakować starannie, a potem odstać swoje na poczcie, zniechęca mnie skutecznie.

Pojemniki na odzież używaną. No cóż.  Chociaż sama nie mam ochoty sprzedawać swoich rzeczy, równocześnie nie myślę jak o dobrodziejach o tych, którzy moje ubrania sprzedadzą w lumpeksie.

Dom  samotnej matki lub podobna instytucja. Wyjście najlepsze, ale niemożliwe do zrealizowania. Ciuchy są ciężkie, nie dowiozę komunikacją miejską, a mój czas pracy ogranicza moją mobilność właściwie do zera.

Najlepszym rozwiązaniem wydawała się zbiórka odzieży na dzielni. Niestety – firma, która ją ogłaszała, dwa razy ominęła moją klatkę (chociaż ogłoszenia wywiesiła).

Wystawianie rzeczy przy śmietniku także okazało się nie najlepszym rozwiązaniem.

Należę do tej grupy ludzi, którzy nie niszczą ubrań. Są one na ogół w dobrym gatunku, zadbane. Więc co z nimi zrobić, skoro chce się zrobić trochę miejsca w szafie?

I wreszcie jest rozwiązanie: przenośny wieszak, mój najbliższy stoi przed ratuszem na Woli. Ale w tej chwili mieszkańcy Warszawy wieszaki mogą zapełnić niepotrzebnymi im już ubraniami w ośmiu miejscach: przed Urzędem Dzielnicy Wola, Urzędem Dzielnicy Ochota, Urzędem Dzielnicy Ursynów, na ul. Długiej na Starym Mieście, przed Pocztą Polską na ul. gen. Chruściela na Rembertowie, przed kościołem Matki Bożej Saletyńskiej we Włochach, przed ratuszem na Bielanach, przed Wolskim Centrum Kultury na ul. Obozowej i na placu Defilad przed Teatrem Studio.

Z takiego wieszaka mniej zamożni ludzie mogą wziąć to, czego akurat potrzebują.

Ja pierwszą partię niepotrzebnych ubrań zaniosłam w drodze po zakupy. Wracałam z nich po dziesięciu minutach i nie było już na wieszaku ani jednej rzeczy, którą tam zostawiłam.

Następnego dnia podczas spaceru z psem zaniosłam kolejną partię. Nie zdążyłam jej nawet dobrze wyjąć z torby, kiedy podeszli do mnie ludzie i spytali, czy mogą te ubrania obejrzeć. I zrobiło mi się cholernie smutno. W czasach nadmiaru, taniej mody, ktoś był rozczarowany nie tym, że spodnie nie w takim kolorze, że może nie taki skład surowcowy i nie taki fason, tylko tym, że na sto procent będą za małe.

Smutno mi, że dożyłam takich czasów.

Jeśli macie niepotrzebne ubrania, z którymi nie wiecie, co zrobić, podzielcie się nimi z potrzebującymi. Zima jeszcze się nie skończyła.

 

*Akcję „Wymiana Ciepła” wymyślił Zsigmond Gerloczy, 21-letni mieszkaniec Budapesztu. W ciągu kilku dni na ulicach węgierskich miast stanęło ponad 200 wieszaków. W Warszawie inicjatorką akcji jest teatrolożka i terapeutka Wiktoria Siedlecka-Dorosz, która napisała o tym pomyśle na  swoim profilu na Facebooku. W nocy odpisał jej burmistrz Woli, który zaprosił ją na spotkanie, a po pięciu dniach przed ratuszem stanął pierwszy wieszak.

.

 

2 Komentarze: “Wymiana ciepła (czyli oddaj innym swoje niepotrzebne ubrania)*

  1. W szpitalu na Szaserów (tam gdzie leży premier) zbierają ubrania dla trafiających do nich bezdomnych w ZAWSZE brudnych ubraniach. Tam mam zamiar zanieść swoje ciuchy. Jest mi niejako po drodze, bo właśnie leży tam moja teściowa. Z pewnością nikt nie będzie miał problemu z tym, że za małe.

    1. Kiedy pracowałam w innej siedzibie, przy Krakowskim, dość często jeździłam autobusem 175. Zawsze jechał też w nim jakiś bezdomny lub kilku, a nawet jak nie jechał, to i tak śmierdziało sakramencko. Widocznie gdzieś na trasie jest noclegownia. I z tego powodu uważam, że ta akcja dzielenia się niepotrzebnymi ubraniami mogłaby być akcją całoroczną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *