A kiedy będzie już was cała masa, mężczyzn z dziećmi, z chorymi kobietami albo z kobietami, które leżą na cmentarzu, może dopiero wtedy zrozumiecie, że restrykcyjna ustawa „antyaborcyjna” to jest także wasza sprawa.
Złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom. I tak na przykład z powodu powikłań okołoporodowych co minutę (według innych statystyk co dwie minuty) umiera kobieta. Większość z nich w trzecim świecie, ale niebawem będziemy żyć w trzecim świecie. Właściwie to już żyjemy. A ponieważ złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom, może to być twoja kobieta.
Z powodu powikłań okołoporodowych w ciągu ostatnich dwudziestu lat zmarło ponad 10 milionów kobiet, z czego w 2013 roku 289 tysięcy. Najczęstszą przyczyną śmierci przy porodzie są choroby, na które kobiety cierpiały przed zajściem w ciążę. Jedna czwarta z nich umarła przed rozwiązaniem. W chwili kiedy to piszę, dane mówią, że w bieżącym roku podczas porodu zmarło 226 tysięcy 647 kobiet. W chwili, kiedy czytasz te słowa, dane na pewno się zmieniły. Możesz je sprawdzić tutaj: http://www.worldometers.info/pl/
Ponieważ złe rzeczy spotykają także dobrych ludzi, twoja kobieta może nie dożyć do porodu z powodu jakiejś zwykłej choroby, której lekarze nie będą chcieli leczyć ze względu na dobro płodu. To już w Polsce ćwiczymy.
Gaskońskie przysłowie „Kobieta w ciąży jedną nogą do groby dąży” stanie się znowu aktualne. Jeszcze w XIX wieku wśród ginekologów krążyła anegdota o profesorze, który posłał do porodu asystenta. Asystent zaraportował: „Poród przebiegł źle. Dziecko trzeba było wydobywać kawałkami, matka zmarła z powodu krwotoku, a ojciec ze zmartwienia popełnił samobójstwo”. Kilka dni później ten sam asystent sprawozdawał: „Poród przebiegł dużo lepiej. Ojciec został przy życiu”.
Przyjmijmy, że będziesz tym farciarzem, co przeżył. Dołóżmy do tego jeszcze czeredkę dzieci, która też przeżyła. Powiedzmy, że bóg się nad tobą ulitował i tylko jedno dziecko z tych pięciu, które teraz masz, wygląda tak klik-klik-klik
Pozostałe są w miarę zdrowe, w miarę inteligentne. Wprawdzie nie mają matki, ale mają ojca, który zmienia im pieluchy, zasuwa na wywiadówki, odprowadza do szkoły i przedszkola, funduje wakacje, aparaty ortodontyczne, wozi na angielski, pomaga odrabiać lekcje, robi zakupy, gotuje, haftuje, nie pije ani trochę (bo po pijaku nie bardzo da się zadbać o dom), wydaje kolację, pilnuje mycia zębów, mycia nóg, robi pranie, wiesza pranie i, oczywiście, zarabia na ten cały interes. Jest i ojcem, i matką.
Złe rzeczy przydarzają się nie tylko złym, ale także dobrym i przeciętnym ludziom. Natomiast ludzie głupi nie biorą tego pod uwagę i sądzą, że to się może zdarzyć komuś innemu.
Jesteś na to gotowy? Na życie bez kobiety, ale za to tylko z dziećmi?
Ach. Twoja kobieta może przeżyć, ale być kaleką do końca życia. W końcu złe rzeczy przydarzają się innym, ty masz fart.
A kiedy będzie już was cała masa, mężczyzn z dziećmi, z chorymi kobietami albo z kobietami, które leżą na cmentarzu, może dopiero wtedy zrozumiecie, że to jest także wasza sprawa.
Ilustracja otwierająca: średniowieczny nagrobek zmarłej podczas porodu kobiety, prawdopodobnie Konstancji de Frecheville i jej syna Johna. Datowany przez niektórych na 1175 r., według innych nie ma żadnego związku z rodziną Frecheville i może pochodzić z XIII lub XIV wieku. Natomiast tego, że zmarła rodząc dziecko, żaden badacz nie kwestionuje.
Ok rozumiem że przykład z średniowiecza jest dzisiaj jak najbardziej aktualny. Zatem czy handel słowiańskimi niewolnikami również powinien?