Notka archiwalna, z 11 lipca 2011 roku. Ilustruje kwestie poruszone w notce poprzedniej. Jest o tym, jak medytować bezboleśnie.
Kupiłam kilogram świeżego szpinaku. Opowieści o gehennie z płukaniem szpinaku uważam za mocno przesadzone. Ale może to dlatego, że postanowiłam powrócić do praktykowania uważności.
Co do szpinaku natomiast, to połowę kilograma pobawiłam za pomocą nożyczek ogonków, a liście zalałam zimną wodą w wielkim saganie. Następnie gołymi rękami odłowiłam liście na sitko, wodę z sagana wylałam, sagan opłukałam, odstawiłam i od tej pory nie interesowałam się nim aż do następnego dnia, kiedy to płukałam następne pół kilograma. Niezbyt wielkie porcje liści zalewałam wodą w wirówce do sałaty. Znowu płukałam, wyjmowałam sitko, odlewałam wodę i wirowałam. Ćwicząc uważność, z uwagą i szacunkiem przyglądałam się liściom szpinaku i myślom, które się we mnie pojawiały, inspirowane szpinakiem.
Pokroiłam je na paski, wrzuciłam do miski. Liście szpinaku, nie myśli. Dodałam miąższ z połówki pomarańczy, poszarpany palcami. Pozostałą połówkę pomarańczy zamknęłam w pojemniku, a pojemnik w lodówce. Dorzuciłam trumienkę poziomek (bo truskawki były do niczego po deszczach). Zalałam sosem winegret. Skropiłam lekko octem balsamicznym.
Następnego dnia w ten sam sposób wypłukałam pozostałą część szpinaku. Dodałam dwa owoce awokado, wydłubane ze skórek za pomocą łyżeczki do jogurtu. Poszarpałam palcami odłożoną w razie Niemca połówkę pomarańczy. Dodałam garść pestek słonecznika (bo nie miałam pestek dyni). Zalałam winegretem.
Następnie uważnie przyglądałam się myślom, które pojawiały się we mnie w reakcji na uwagę Płaza, że mnie można zamknąć w zupełnie pustym pokoju, a ja w ciągu kilku minut zrobię fantastyczną sałatę.
Po czym porzuciłam na chwilę praktykowanie uważności, zachwycając się myślą, że jestem kreatywna i ociekam zajebistością.
Czy uważność jest męcząca? Bywa trudna, bo nurt myśli nas porywa i cały pic jest w tym, żeby tym myślom się przyglądać. Jakie są. Dlaczego mnie zabierają. Co mnie w nich niepokoi. Dlaczego się ich boję. Dlaczego wracają znowu. Nie osądzać ich. Przyglądać się im i je porzucać. Ale to właśnie to daje spokój umysłu.
Ilustracja otwierająca: Una Donna pulisce il riso (Kobieta przebierająca ryż). Miniatura z Traktatu o medycynie Ildebrando z Florencji z 1356 roku. Fot. Alfredo Dagli Orti. Biblioteca da Ajuda (Biblioteka Narodowa Portugalii), Lizbona. http://
Medytacja uważności – dla mnie temat bardzo na czasie. I dzięki za ostatni akapit.
Ruda – przypuszczam, że będę do tego wracać.
Niebawem powinny zostać usunięte różne niedogodności techniczne, także związane z komentowaniem i tą upiorną moderacją, na której mi przynajmniej w tej chwili zupełnie nie zależy.