Cmoknij mnie, zimo, w walonki

Moje futro ma ze dwadzieścia lat i go nie noszę, co w jakiejś mierze jest dowodem mojej hipokryzji. Naprawdę slow by było, gdybym miała odwagę w nim chodzić, a nie kupować płaszcze puchowe, z których jeden wygląda jak wojskowy śpiwór, a drugi jak pierzyna, a komfortu cieplnego nie dają takiego jak futro.

 

Idę z psem i słyszę, jak mężczyzna mówi do kobiety:

­– Bo ty nie rozumiesz ekonomii. Ja ci to wytłumaczę. Ekonomia polega na tym, że kupujesz, nosisz jedną zimę i wyrzucasz.

Wpadłam w głęboką zadumę, bo pamiętam czasy, kiedy ekonomia polegała na tym, żeby kupić coś najwyższej jakości po to, żeby nosić tak wiele zim, że już patrzyć na to coś nie można, bo się jeszcze nie kwalifikuje do wyrzucenia.

Ten sposób myślenia zaczyna się odradzać. Niestety – nie na wszystkich polach.

I tak teoretycznie do tegorocznej zimy przygotowałam się tak, że możesz mnie, zimo, cmoknąć w walonki obute na nogi w skarpetach z własnoręcznie uprzędzionej czesanki z psa. Możesz mnie cmoknąć w dwie puchowe kurtki, z których jedna wygląda jak wojskowa pierzyna, a druga jak śpiwór.

Niestety – nie możesz mnie cmoknąć w futro. I tu właśnie jest ta ekonomia i ten slow, który do tego obszaru jeszcze nie dotarł. Ku mojemu wielkiemu niezadowoleniu, ponieważ nie masz na tym świecie niczego, co by grzało tak jak futro.

Widziałam na Discovery swego czasu film, nakręcony podczas następującego eksperymentu. Ubrano grupę mężczyzn w te wszystkie goreteksy i inne wynalazki i załadowano na łódkę wigińgską, wytworzoną według wszelkich reguł odtwórstwa historycznego. Grupa kontrolna, na takiej samej łódce, ubrana była w odzież z epoki – futra, skóry, wełnę, wojłok – także uzyskane metodami z epoki. Grupa w goreteksach wymiękła po trzech godzinach, przemarzła i zawróciła do brzegu. Grupa w futrach i wełnie miała się całkiem nieźle i deklarowała, że może jeszcze jakiś czas popływać.

Moje futro ma ze dwadzieścia lat i go nie noszę, co w jakiejś mierze jest dowodem mojej hipokryzji i konformizmu. Naprawdę slow by było, gdybym miała odwagę w nim chodzić, a nie kupować płaszcze puchowe, z których jeden wygląda jak wojskowy śpiwór, a drugi jak pierzyna, a komfortu cieplnego nie dają takiego jak futro. Przy okazji nikt by gęsiom i kaczkom na te moje płaszcze piór z dupy nie wyrywał.  No ale jakoś nie mam siły tłumaczyć oszalałym ortodoksom od praw zwierząt, że futro moje jest stare jak świat, że rozumniej byłoby je zajeździć na amen, ponieważ – między innymi – przemawia za tym fakt, że do jego produkcji użyto nie tylko skór, ale także wielu składników garbarskich i zanim one się rozłożą, to my wszyscy będziemy rozłożeni od bardzo dawna i nawet nekrolog po nas nie zostanie.

Moje płaszcze puchowe po dwóch sezonach wymagają czyszczenia. Daję głowę, że to nie jest dobre dla środowiska. Moje futro wystarczy wyczyścić mąką ziemniaczaną – myślę, że środowisku to nie zaszkodzi. Żeby w obecnych klimatach eko-sreko je nosić, trzeba mieć jaja z obsydianu. No, ale, myślę sobie: przetrzymałam komunę, przetrzymałam kilka lat pracy w korpo, to i całą tę ekologię wraz z jej aberracjami przetrzymam.

 

Ilustracja otwierająca: małpa przeglądająca się w lustrze

'Hours of Joanna the Mad’, Bruges 1486-1506 (BL, Add 18852, fol. 76r)

 

2 Komentarze: “Cmoknij mnie, zimo, w walonki

  1. No to ja mam jaja z tego wspomnianego, bo noszę.Noszę bo uważam jak Szanowna Autorka. NIC TAK NIE GRZEJE. I ta szerokość geograficzna uzasadnia noszenie naturalnych futer.

  2. Ja jestem za wykorzystywaniem tych zasobów, jakie się ma. Mam futro, a go nie noszę z powodu konformizmu. To jest zwyczajnie głupie. Wystarczy w nim wymienić podszewkę i będzie na następne dwadzieścia lat. Kiedyś się dziedziczyło – futra, suknie ślubne, sukienki do chrztu. Tymczasem tania szybka moda sprawiła, że nie da się odziedziczyć ubrań, bo tiszert po jednym sezonie nie nadaje się nawet na szmatę do podłogi.
    W śpiworze z pierza zaczynam marznąć przy -5. W kołdrze z demobilu – poniżej -15. Futro mnie chroni przy -30, a jak temperatura skoczy do +10 to też daje radę i nie spływam potem.
    Jeśli temperatura spadnie do -20 to jednak zdrowy rozsądek kopnie w rzyć konformizm i wyjmę futro z szafy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *